Dostałam książkę Jana Grzegorczyka " Jezus z Jungenfeldu".
To kolejna, czwarta część opowieści o księdzu Groserze, której to serii jestem wielką fanką.
Tym razem cofamy się trochę w czasie... Jest rok 1985... Ksiądz Groser jedzie rowerem na zaproszenie papieża do Rzymu. Droga wiedzie przez Alpy. W wyniku nieszczęśliwego wypadku Groser łamie nogę i zostajeuziemiony na kilka tygodni w małej austriackiej miejscowości. Gości u pastora, polaka. Zostaje mimowolnie włączony w życie mieszkańców, dowiaduje się o ich przeszłości i o tym jak tak przeszłość wpłynęła na ich losy. Książkę bardzo dobrze się czyta, jeśli ktoś lubi tego typu literaturę na pewno nie będzie rozczarowany :)